homoEDUpl's channel
httpwwwhomoseksualizmedupl fan page

poznaj opinie specjalistów

Nie każdy odczuwający pociąg do własnej płci jest z tego powodu szczęśliwy. Jakie są możliwości pomocy, dla tych, którzy chcą się zmienić?

Często słyszymy o ludziach twierdzących, że są całkowicie szczęśliwi ze swym homoseksualizmem i domagają się społecznej akceptacji tego faktu. Co jednak z ludźmi, którzy czują się nieszczęśliwi ze względu na odczuwane słoności homoseksualne? Jakiej pomocy mogą oczekiwać, jakie są naukowe i etyczne podstawy tej pomocy? Zapytaliśmy o to dr Phillip'a Suttona, licencjonowanego psychoterapeutę. Dr Sutton jest także redaktorem naczelnym Journal of Human Sexuality, recenzowanej akademicko publikacji naukowej wydawanej przez National Association for Research and Therapy of Homosexuality (NARTH).

MercatorNet: Od ponad trzydziestu lat prowadzi Pan psychoterapię. Czy przychodzi do pana wielu homoseksualnych klientów? Jakie są ich oczekiwania?

Dr Sutton: Mój pierwszy kontakt z osobami cierpiącymi z powodu niechcianych skłonności homoseksualnych (SSA - same-sex attractions) jako profesjonalisty w zakresie zdrowia psychicznego miał miejsce gdy uczyłem na uniwersytecie. Było to 11 lat przed rozpoczęciem przeze mnie praktyki w tym zakresie. Prowadziłem wykłady z poradnictwa dla magistrantów. Opisałem to we wcześniejszych wywiadach.

Pierwszego klienta, chcącego bym pomógł mu w wyjściu z homoseksualizmu przyjąłem w roku 2000. Jego minimalnym oczekiwaniem było lepsze radzenie sobie z niechcianymi pożądaniami, maksymalnym - uzyskanie heteroseksualizmu. Choć istnieją terapeuci specjalizujący się wyłącznie w takiej pomocy, ja zajmuję się szeroką gamą problemów psychologicznych. Moimi klientami są zarówno dzieci jak i emeryci, małżeństwa, całe rodziny...

Jeśli chodzi o kobiety, dla których pociąg do własnej płci byłby głównym lub jednym z głównych problemów terapeutycznych, spotkałem ich w swojej praktyce zaledwie kilka.

Nie myślę o swoich klientach w kategoriach etykietek - np. nieakceptowany pociąg do własnej płci, gej itp. A zatem mogę podać co najwyżej przybliżoną liczbę osób tego typu, z którymi miałem do czynienia w mojej jedenastoletniej praktyce terapeutycznej. W ciągu ostatnich 12 miesięcy na przykład miałem przynajmniej jednorazowy kontakt z około 25 osobami, dla których nieakceptowany pociąg do własnej płci był problemem. Nie jest rzadkością, że niektórzy klienci przychodzą tylko na jedną lub kilka sesji i nie kontynuują terapii.

W czasie bardzo zajętego tygodnia, miewam około 8 osób z niechcianym SSA, stanowią one w tej chwili około 0 do 1/3 ogólnej liczby klientów. Obawiam się zbytnio generalizować, jakie powody kierują moimi klientami gdy decydują się na terapię.

Wyzwaniem w pracy z klientami, cierpiącymi z jakiegoś powodu - zwłaszcza z powodu SSA - jest, aby nie skupiać się zbyt mocno na diagnozie. Gdy koncentrujemy się na diagnozie, w rezultacie trudno nam jest naprawdę poznać i służyć pomocą klientowi jako osobie, która odważnie wybrała podjęcie pracy nad problemem.

Ze względu na źródła rekomendacji, większość moich klientów (z wszelkiego typu problemami, nie tylko z SSA) to praktykujący chrześcijanie. Pragną oni żyć zgodnie z tym, czego, jak wierzą, oczekuje od nich Bóg. Są też gotowi by korzystać z zasobów swojej wiary by osiągnąć swój cel. To jedna z powszechnie występujących motywacji. Służę pomocą także osobom, które nie praktykują religii i nie uważają jej za istotną część życia. Staram się zrozumieć, docenić i w pełni służyć klientom, którzy do mnie trafiają.

Gdy weźmiemy pod uwagę SSA, wielu z klientów (zarówno singli, jak i żonatych), trafia do mnie szukając pomocy w przełamaniu uzależnienia od pornografii lub masturbacji. Niektórzy z tych mężczyzn - i wszystkie kobiety - przyszło do mnie poszukując pomocy w uwolnieniu od uzależnienia emocjonalnego - toksycznych relacji.

Niektórzy angażowali się, lub nadal angażują, w seks homoseksualny, lecz większość z klientów tego nie robi. Niektórzy z klientów doświadczają pociągu seksualnego, lecz nie podejmują zachowań seksualnych. U innych występuje prawdziwa nerwica natręctw (tzn są obsesyjni, lub skrupulanccy na punkcie spraw związanych z SSA, lecz nie doświadczają prawdziwego pożądania ani nie angażują seksualnie). Współwystępujące problemy (niepokój, depresja, uzależnienie od alkoholu, narkotyków, leków itp) z reguły są wtórne.

Czy praktykujesz tzw. "terapię reparatywną" z takimi klientami? Co oznacza ten termin? Jakie są podejścia alternatywne? Jakie jest Twoje?

Prosta odpowiedź to: "nie". Terapia reparatywna to, technicznie rzecz ujmując, podejście psychoterapeutyczne, opierające się w dużym stopniu na psychoanalizie oraz innych psychodynamicznych szkołach terapii. Joseph Nicolosi to prawdopodobnie najlepiej znany terapeuta stosujący i uczący współcześnie tego podejścia.

Choć oczywiście studiowałem i zostałem profesjonalnie wyszkolony w prowadzeniu "terapii reparatywnej" i czasem stosuję niektóre z interwencji szeroko praktykowanych, by pomóc klientom uzyskać świadomość, poczuć i wyrazić, lub w inny sposób rozwiązać problem uczuć, których mogli być nieświadomi, mam inne podejście terapeutyczne. Dla osób zorientowanych w psychoterapii powiem, że moje podejście ma wiele źródeł - terapię poznawczo-behawioralną, trening asertywności, terapię systemową, model dwunastu kroków (wsparcie braterskie i mentorskie mające na celu uzyskanie stanu "trzeźwości", samokontrola seksualna, rozwiązanie kluczowych problemów w poszukiwaniu pokoju ducha i serca). Zachęcam tez do regularnego prowadzenia dziennika, relaksacji, modlitwy medytacyjnej (podobnie jak wielu terapeutów reparatywnych i innych ludzi prezentujących odmienne podejścia terapeutyczne).

Czy mógłbyś przybliżyć nam, w jaki sposób pracowałbyś z dorosłą osobą, która poprosiłaby Cię o pomoc w przezwyciężeniu skłonności homoseksualnych?

W pewnym sensie potraktowałbym go jak każdego dowolnego innego klienta przychodzącego na terapię. Podczas pierwszej sesji poprosiłbym go, żeby wyobraził sobie, że to ostatnia sesja, że jest zadowolony z tego co udało mu się osiągnąć. Mam podejście "jeden krok naraz". Staram się pracować z klientem nad sprawami dla niego istotnymi, zapraszam, by przychodzili na sesję z jednym lub więcej praktycznym doświadczeniem (pozytywnym lub negatywnym) - dającym im poczucie wzrostu, lub frustracji, rozczarowania lub bólu. Zwykle oznacza to, że pomagam im zdać sobie sprawę, i czasami rzeczywiście "odczuć" po raz pierwszy w dorosłym życiu, pogrzebane i aktualne niezaspokojone potrzeby, nieuleczone zranienia, niejasne granice, nierealistyczne nadzieje, obawy i oczekiwania, nie dający poczucia satysfakcji i zafałszowany obraz samego siebie, doświadczenie przemocy itp., i inne współwystępujące problemy.

Jeśli klient doświadcza niechcianych, nieskutecznych, nałogowych, czasem kompulsywnych lub uzależniających zachowań, celem staje się abstynencja. W przeciwnym razie pozostają niezaspokojone ważne, autentyczne potrzeby, które klient próbuje zaspokoić za pomocą tych zachowań. Potrzebna jest siła woli, by przerwać niechciane zachowania, lecz często to nie wystarcza. Póki klientowi nie pomoże się rozpoznać te potrzeby i wypracować różnorodne sposoby ich zaspokojenia (a i jedno i drugie może zabrać sporo czasu) mało prawdopodobne jest powodzenie prób 'powiedzenia po prostu nie' i uzyskania pozytywnych zmian i wzrostu.

Nad czymkolwiek pracujemy, myślę, że klienci potrzebują poczucia, że są zrozumiani i otoczeni opieką. Uważam też, że potrzebują zrozumienia i współczucia dla swojego młodszego 'ja', które starało się poradzić sobie z ich potrzebami, zranieniami, uczuciami itp. w najlepszy możliwy sposób. Wiele z niepożądanych w dorosłym życiu nawyków miało źródło w niezamierzonych, a nawet niewinnych działaniach młodości. Najważniejsza jest nauka, jak rozpoznać, przerwać i zastąpić zawstydzające i potępiające samego siebie nawyki wewnętrzną mową 'stanięcia w prawdzie i miłości' (Ef 4 15).

Wstyd i inne uczucia zbudowane na fałszu wywołują potrzebę angażowania się w nałóg. Tak samo nieodzowna może być pomoc w przeżyciu żalu nad nieszczęśliwymi wydarzeniami, które przydarzyły się w okresie dojrzewania, lub obecnie. Częścią tego jest pomoc w przebaczeniu tym, którzy skrzywdzili, lub są spostrzegani jako krzywdziciele.

Jak efektywna jest praca z tego typu klientem? Jak długo utrzymują się efekty pracy?

Byłoby lepiej, gdyby na to pytanie odpowiedzieli moi klienci i niezależni audytorzy! W moim odczuciu - i to mówią mi klienci - jeśli przepracujemy ze sobą rozsądny czas, proces terapii jest odbierany jako wartościowy. Większość z moich klientów jest młoda, niezaangażowana w lesbijski lub gejowski styl życia i nie jest uwikłana w nałogi. W takich okolicznościach pomoc zwykle polega na uwolnieniu od niechcianych nawyków homoseksualnej gratyfikacji lub emocjonalnej zależności i udaje się to zrobić w rozsądnie krótkim czasie.

Byli klienci często utrzymują kontakt, czasami korzystając z okresowych 'wizyt kontrolnych', by ocenić czy pobudzić swój wzrost psychologiczny i relacyjny. Być może powinienem wprowadzać częstsze wizyty kontrolne, lecz wolę zostawić klientom więcej inicjatywy, tak samo jak zostawiam im inicjatywę rozpoczęcia i kontynuowania terapii. Widzę zmiany, jakich dokonują moi klienci w zakresie poszukiwania zdrowych sposobów zaspokajania potrzeb, uzdrawiania zranień, wyrażania emocji, rozwijania realistycznej (tzn. pokornej i kochającej) tożsamości. I są one trwałe.

Co byś poradził mężczyznom i kobietom, ojcom i matkom zmagającym się z tym problemem?

Rodzice - lub ktokolwiek związany emocjonalnie z człowiekiem doświadczającym SSA - proszę, starannie zrozumcie i rozróżniajcie wszystko co zrobiliście, mogliście, powinniście byli zrobić, czego nie zrobiliście, nie mogliście i nie byliście powinni zrobić. Jeśli to właściwie zrozumiecie - to nie wy spowodowaliście SSA u kochanej przez was osoby, choć to co zrobiliście lub zaniedbaliście mogło przyczynić się do rozwinięcia tych skłonności. Bądźcie czujni wobec nadmiernego lub fałszywego poczucia winy! Nie możecie uzdrowić, kontrolować ani zmienić ich pociągu do własnej płci, ani żadnej innej tendencji czy zachowania, które uważacie za nieakceptowalne. Bądźcie czujni wobec poczucia nad-odpowiedzialności, szczególnie za zbyt silne próby zmiany życia starszych nastolatków i młodych dorosłych, potrzebujących nauczyć się życia własnym życiem.

Proszę, nie tolerujcie, nie usprawiedliwiajcie i nie zachęcajcie do zachowań, które w rezultacie będą szkodliwe dla ich zdrowia fizycznego, psychologicznego, duchowego i relacyjnego. Źle ukierunkowane współczucie nie jest wyrazem miłości, nawet jeśli na krótką metę pozwala zminimalizować czy uniknąć konfliktów, przez co żadna ze stron nie ma poczucia odrzucenia.

Możesz i powinieneś komunikować swoim ukochanym swe obawy i uczucia dotyczące tego, jak się zachowują kiedy są z tobą i opowiadają o tym co robili gdy byli z dala od was.

Proszę byście w pełen miłości i mądry sposób przeciwstawiali się nie akceptowalnym zachowaniom w waszej obecności, a także byście wyznali i poprosili o przebaczenie wszystkiego, co mogliście uczynić w przeszłości lub obecnie, co ich zraniło, lub sprawiło że czuli się nie kochani.

Proszę, okazujcie swoim ukochanym współczucie (i jeśli to was dotyczy, także sobie) zwłaszcza, gdy chodzi o przeszłe zranienia, słabości i rzeczy które zrobiliście, lub których zaniedbaliście.

Proszę, zaangażujcie się (lub utrzymujcie zaangażowanie) w życie swych ukochanych i jej/jego przyjaciółki/przyjaciela - jeśli jest to możliwe.

Izolacja od innych osób, które mogłyby pomóc jest realnym zagrożeniem. Jeśli chcesz podjąć wymienione przeze mnie działania, musisz sprzymierzyć się z rozumiejącymi problem członkami rodziny, przyjaciółmi, członkami wspólnoty wyznaniowej, a być może z innymi rodzicami, mającymi podobne problemu, z którymi możesz wymieniać się doświadczeniem i wspierać. Zastanów się nad uczestnictwem w grupach wsparcia rodziców osób z SSA, które oferują wsparcie dla uczenia się jak kochać takie osoby bardziej, bez zachęcania do homoseksualnym zachowań.

Jeśli Twoje dziecko jest w szkole średniej, bądź czujny wobec różnych konsultantów lub grup, które wywierają nacisk by nastolatkowie akceptowali swe homoseksualne skłonności i angażowali się w homoseksualne zachowania. Badania wskazują, że niemal wszyscy nastolatkowie, którzy w wieku 26 lat odczuwali pociąg do własnej płci (a jest takich osób mniej niż 5% populacji) dwa lata później nie mają już takich odczuć, jak dowiedli nowozelandzcy naukowcy Neil i Briar Whitehead. Im szybciej w życiu wykształca się nawyk (np. korzystanie z pornografii, co dotyczy zarówno pornografii heteroseksualnej, jak i każdego innego typu), tym trudniej z tym nałogiem zerwać.

Gdy mówimy o SSA, im wcześniejsza identyfikacja i i inicjacja, tym bardziej ugruntowane i wydawałoby się - niezmienne stają się odczucia homoerotyczne. Moim zdaniem tego typu grupy i konsultanci są w najlepszym, przypadku ? nieodpowiedzialni, zachęcając młodzież do akceptacji takich odczuć jako dowodu na wrodzoną, nie podlegającą zmianie tożsamość, a co za tym idzie - do zachowań homoerotycznych.

Źródło: mercatornet