homoEDUpl's channel
httpwwwhomoseksualizmedupl fan page

świadectwa ex-gejów

Kiedyś byłem gejem. Dzisiaj już nie jestem homoseksualistą, właściwie to dłużej jestem heteroseksualistą niż homoseksualistą. Mam 65 lat, a jako homoseksualista żyłem od 15 do 28 roku życia.

Kiedy miałem 13 lat, odkryłem że nie zakochuję się w dziewczynach, jak moi koledzy, ale w chłopakach. Nie tylko zakochiwałem się w swoich przyjaciołach, ale zacząłem odczuwać do nich pociąg seksualny.

Mój ojciec był rolnikiem, wychowałem się na wsi. Pochodzę z wielodzietnej rodziny. Nigdy nie lubiłem pracy w gospodarstwie. Nie byłem wytrzymałym, silnym chłopakiem. Nabrałem przekonania - i myślę, że był to jeden z korzeni mojego homoseksualizmu - że nie jestem w pełni mężczyzną. Zaczął mnie prześladować kompleks niższości związany z moją męskością. Nie byłem silnym chłopakiem i myślałem: 'Nie jestem prawdziwym mężczyzną, mam więcej wspólnego z kobietami'. Zbyt mało utożsamiłem się z innymi mężczyznami i w rezultacie nie rozwijałem się jako mężczyzna. Jestem przekonany, że to dało początek moim uczuciom homoseksualnym

Wcale mnie to nie cieszyło. Wyrastałem w chrześcijańskim domu i wiedziałem, że homoseksualizm jest grzechem. Moje uczucia były jednak na tyle silne, że w końcu zacząłem żyć zgodnie z nimi. Miałem kilka kontaktów seksualnych z chłopakami i w miarę upływu czasu postanowiłem żyć jak homoseksualista.

Nie wystarczały mi już tylko o przygodne kontakty i spotkania, pragnąłem stałego związku. Przez ostatnie trzy lata życia jako homoseksualista żyłem z jednym przyjacielem. Mieszkaliśmy razem, robiliśmy wszystko razem. Trwało to, dopóki nie skończyłem 28 lat.

stary człowiek

W pewnym momencie postanowiłem skończyć z homoseksualnym stylem życia. Nadal mi to odpowiadało, ale nie miałem pokoju z Bogiem. Przeczytałem książkę Billy Grahama - Pokój z Bogiem? i odkryłem, że żyjąc jako homoseksualista nie mogę mieć pokoju z Bogiem.

Niektórzy chrześcijanie mówili: "Nie musisz nic zmieniać, jesteś przecież w stałym związku, pełnym miłości i wierności, i to jest w porządku". Ale mimo to brakowało mi pokoju.

Spotkałem się kiedyś z pastorem, żeby o tym porozmawiać. Powiedział mi wtedy, że mogę tak dalej żyć. Jeżeli jestem wierny mojemu partnerowi, to nie ma w tym nic złego. To nie jest grzech.

W Holandii jest to dość powszechnie akceptowane. Poprzez tego pastora trafiłem do seksuologa, który powiedział: "Twoje uczucia homoseksualne są głębokie, więc poszukaj sobie partnera i żyj tak dalej". Zacząłem więc tak żyć i bardzo dobrze się w tym czułem. Lubiłem chodzić po barach gejowskich, lubiłem spędzać czas z przyjaciółmi. Tak naprawdę czułem się wtedy wolny. W końcu poddałem się swoim najgłębszym uczuciom. Wcześniej, kiedy ich nie akceptowałem, myślałem: ?Tak nie można?, ale kiedy je zaakceptowałem i zacząłem żyć w ten sposób, byłem dosyć zadowolony.

Tak więc powodem, dla którego skończyłem z tym stylem życia, nie było to, że przestało mi się ono podobać. Lubiłem takie życie. Wszyscy moi przyjaciele byli homoseksualistami i każdą wolną chwilę spędzałem z nimi. Trafiłem też do świata sztuki. Chodziliśmy na różne imprezy kulturalne i po prostu lubiłem to. Skończyłem z tym rodzajem życia, bo nie byłem w stanie nadal łączyć go z moją wiarą.

Wtedy spotkałem chrześcijan, którzy mówili co innego niż większość: "Możesz się zmienić, zmiana jest możliwa". Ci chrześcijanie modlili się wtedy ze mną, żeby moje homoseksualne uczucia zostały zabrane. To był początek mojej przemiany.

Z Biblii wiedziałem: homoseksualizm jest grzechem. Owi chrześcijanie mówili: "Nie masz pokoju z Bogiem. Nie odziedziczysz Królestwa Bożego, jeżeli dalej będziesz tak żył. Nie będzie w nim miejsca dla ciebie".

I to sprawiło, że skończyłem z homoseksualnym stylem życia; chciałem odziedziczyć Królestwo Boże. Biblia mówi, że kto tak żyje, nie trafi do Nieba. Św. Paweł w 1 Liście do Koryntian pisze, że homoseksualiści nie odziedziczą Królestwa Niebieskiego. W Liście do Rzymian pisze też, że taki sposób życia jest przeciwny naturze.

Wtedy wcale tego nie czułem i myślałem, że ten styl życia do mnie pasuje. Ale jednak to było nienaturalnie, bo niezgodne z porządkiem stworzenia. Skończyłem więc z tym stylem życia tylko i wyłącznie dlatego, że Boże Słowo mówi, że jest to zakazane. Poza tym chciałem osiągnąć cel, który Bóg miał dla mojego życia.

Wspomniałem, że ci chrześcijanie modlili się nade mną. Jedna modlitwa nie zmienia wszystkiego od razu, ale ci chrześcijanie powiedzieli mi, że mogę uwierzyć, że zmiana jest możliwa. Kiedy Chrystus wchodzi do mojego życia, rodzę się na nowo. Wiem, że staję się nowym stworzeniem - w Chrystusie, i że moja stara natura została ukrzyżowana z Chrystusem. A więc musiałem nauczyć się traktować swoją starą naturę tak, jakby była martwa. Homoseksualne skłonności są częścią tej starej natury, bo Biblia mówi, że homoseksualizm jest grzechem. Muszę nauczyć się traktować moją starą naturę jak martwą, i żyć przez wiarę. W Chrystusie jestem nowym stworzeniem i to mnie zmienia.

nowe stworzenie

Mając 28 lat, zerwałem z homoseksualnym stylem życia. Przez następne pięć lat byłem sam. W trakcie tych pięciu lat moje homoseksualne uczucia wygasły. Na początku wciąż były obecne, ale stopniowo ustępowały. Trwało to do momentu, kiedy obudziły się we mnie uczucia heteroseksualne. Wcześniej modliłem się do Boga, że chciałbym się ożenić dopiero wtedy, kiedy będę wolny od uczuć homoseksualnych, i zacznę czuć się heteroseksualistą. I tak się stało. Zakochałem się i ożeniłem pięć lat po zerwaniu z homoseksualizmem. Od momentu ślubu moje uczucia heteroseksualne rozwijały się. Jestem żonaty od 31 lat i już nie mam homoseksualnych pokus. Mam rodzinę, troje dorosłych dzieci. Życie homoseksualisty pozostawiłem za sobą. W trakcie pierwszych lat musiałem czasami walczyć z pokusami, ale teraz czuję się przede wszystkim heteroseksualistą, i już nie odczuwam pokus homoseksualnych.

Na początku czułem się wolny. Bardzo się cieszyłem, że Bóg znalazł się na pierwszym miejscu w moim życiu. Mówiłem: "Boże, Ty jesteś najważniejszy". Byłem dzieckiem w wierze i to dawało mi wiele radości. Ale moje poprzednie uczucia wciąż mi towarzyszyły i to było bardzo trudne. W trakcie pierwszego roku często wracały do mnie homoseksualne uczucia i byłem wtedy rozczarowany Bogiem. Chciałem się zmienić, ale kiedy widziałem mężczyznę, nadal czułem się homoseksualistą. I musiałem walczyć dalej, wracać do Boga, poddawać Mu moje myśli. To była walka przeciwko samemu sobie. Nie miałem jeszcze uczuć heteroseksualnych i było mi naprawdę trudno. Czasami byłem rozżalony. Ten proces wymagał wytrwałości. Ale kiedy minął pierwszy rok, pomimo pokus, zdecydowałem się wytrwać.

W ciągu tych pięciu lat miałem tylko jeden kontakt homoseksualny. Byłem na urlopie i wiele czasu spędzałem na plaży; było to miejsce, gdzie spotykało się wielu homoseksualistów. I wtedy, ten jeden raz, upadłem. To sprawiło, że wiele się nauczyłem, bo byłem bardzo rozczarowany sobą. Mijały właśnie cztery lata, od kiedy zerwałem z homoseksualnym życiem, a tu nagle znowu miałem tego typu kontakt. To nauczyło mnie, że nigdy nie powinienem być zbyt pewny siebie. Poza tym zrozumiałem, że to może wrócić do mnie w każdym momencie życia. Po tym wydarzeniu znowu podjąłem decyzję o naśladowaniu Boga: nie wrócę do dawnego stylu życia, wytrwam. Potem pokusy stawały się coraz słabsze, również ze względu na rozwijające się we mnie uczucia heteroseksualne. Od kiedy się ożeniłem, nie zdarzył mi się powrót do uczuć homoseksualnych.

Od czasu do czasu dawał o sobie znać mój kompleks niższości. Było to szczególnie trudne w pierwszym roku naszego małżeństwa. Nie czułem się w pełni wartościowy. Nie pragnąłem wprawdzie kontaktu z mężczyznami, ale wycofywałem się i zamykałem w sobie. Zdarzało mi się wtedy czasami odczuwać homoseksualne pragnienia, ale były one coraz słabsze. Teraz czuję się naprawdę stuprocentowym heteroseksualistą i już nie mam pokus homoseksualnych.

Kiedy porównuję swoje obecne życie, rodzinę z dziećmi, z moim życiem wtedy, czuję się bardziej spełniony niż w życiu, które prowadziłem jako homoseksualista. Teraz widzę, że homoseksualny styl życia ogranicza. Jest w nim bardzo dużo zdrady, ludzie często zmieniają partnerów. Nie jest to wcale tak wspaniałe jak ludzie często mówią.

Nie podoba mi się to, jak wtedy żyłem. Podobało mi się to wtedy, ale dzisiaj już nie chcę do tego wracać. Jest to bardzo ograniczający styl życia, często zrywa się relacje i zaczyna się nowe. Byłem co prawda w stałym związku, ale mimo to obydwaj mieliśmy kontakty na boku. Mój partner tak robił, ja też czasami spotykałem się z kimś. Mieszkaliśmy razem, ale nie było w tym ani miłości, ani wierności. Dlatego szukałem i znalazłem wyjście. Teraz pokazuję innym, że zmiana jest możliwa. To nie nasze uczucia powinny być naszymi przewodnikami. Nie to, co czujemy, decyduje o naszym rozwoju. Rozstrzygające jest Słowo Boże, które mówi, że osiągniesz prawdziwe szczęście i spełnienie, jeśli będziesz posłuszny Bogu.

prawdziwy mężczyzna

Jak wspomniałem, ożeniłem się pięć lat po zerwaniu z homoseksualnym stylem życia i w tym okresie pisałem książkę pt. "Nie jestem już taki", w której opisałem historię mojego życia. Niektórzy ludzie po przeczytaniu tej książki szukali ze mną kontaktu, więc przychodzili do nas do domu, żeby prosić o pomoc. Po pięciu latach, kiedy miałem już rodzinę, stwierdziłem że staje się to dla nas zbyt absorbujące, gdyż zgłaszających się było coraz więcej. Pracowałem wtedy w Fundacji Centrum Kryzysowego "Tot Heil des Volks" ("Ku Błogosławieństwu Ludziom") i kiedy powiedziałem dyrektorowi, że planuję skończyć z przyjmowaniem ludzi w domu, zaproponował, czy nie chciałbym robić tego w fundacji. Tak założyliśmy EHAH (Opiekę Ewangeliczną nad Homoseksualistami), której nazwę niedługo potem zmieniliśmy na 'Opiekę Ewangeliczną nad Tożsamością Seksualną', bo pomagamy nie tylko homoseksualistom, lecz również ludziom uzależnionym od seksu.

Ludzie kontaktują się z nami, dzwonią lub przychodzą i umawiamy się na wstępną rozmowę. Podczas tej rozmowy skupiamy się na ich głównych potrzebach. Większość chrześcijan przychodzi do nas z pytaniem: "Czy możecie mi pomóc w zerwaniu z homoseksualnym stylem życia? Czy możecie mi pomóc trafić na drogę przemiany?" My twierdzimy: "Zmiana jest możliwa". Według nas, bycie homoseksualistą nie jest częścią natury człowieka, ale jego ukierunkowaniem, orientacją. Orientacją, którą można zmienić.

Mówiąc o przemianie, mam na myśli nie tylko przejście od uczuć homoseksualnych do heteroseksualnych, ale coś szerszego: jak możemy spełniać Boże oczekiwania, jak realizować Jego plan dla nas? Życie chrześcijańskie przynosi bowiem ze sobą przemianę wewnętrzną i prawdziwy rozwój duchowy.

Zmiana może oznaczać, że człowiek kończy z homoseksualnym stylem życia i doświadcza spełnionego życia w celibacie, bądź też zaczyna żyć jako heteroseksualista. Po naszej terapii niektórzy ludzie zmienili się na tyle, że zawarli małżeństwa.

Prowadzimy rozmowy indywidualne i w grupach. Na początku raczej indywidualne. Ludzie przychodzą do nas co dwa tygodnie na godzinną rozmowę. Omawiamy ich seksualną przeszłość. Co oznaczają dla nich homoseksualne uczucia? Czym może to być spowodowane? Potem dajemy im wskazówki prowadzące do zmiany. Po pierwszej rozmowie wprowadzającej mamy jedno albo dwa spotkania poświęcone przeszłości, a potem kilkanaście spotkań na rozmowy o życiu przez wiarę. Mówimy o tym, że jest ono możliwe, że wszystko zaczyna się od naszego wnętrza, a także o tym, jak postrzegać siebie samego. Koncentrujemy się na tych dwóch rzeczach: życiu z wiary i jak sobie radzić z kompleksem niższości.

Jesteśmy bowiem przekonani, że są dwie możliwe przyczyny homoseksualizmu: pierwsza ? zaburzenia neurotyczne, niedorozwój psychiczny danego człowieka i druga ? siła grzechu, która powoduje, że ludzie upadają.

Jeśli chodzi o rozwój psychiczny, to chcemy pokazać ludziom, że można zmienić myślenie o sobie samym i zrozumieć, że nie ma powodów do myślenia o sobie źle. Sednem uczuć homoseksualnych jest bowiem szczególny rodzaj kompleksu niższości. Kiedyś miałem kompleks niższości jako mężczyzna. Nie czułem się w pełni mężczyzną i szukałem dopełnienia u innego mężczyzny. Na tym właśnie polega homoseksualizm. Wypełniałem swoją pustkę, braki męskości, pożądając innego mężczyzny, zakochując się i kierując w jego stronę moje seksualne zainteresowania. 'Uzupełniając się' innym mężczyzną, myślałem, że w ten sposób sam stanę się w pełni mężczyzną. Ale teraz myślę, że nie tak powinno to wyglądać. Wierzę, że Bóg chce, żebyśmy stawali się prawdziwymi mężczyznami, korzystając z Jego metod. Nauczyłem się, że nie muszę czuć się mniej wartościowy jako mężczyzna, ale że mogę być prawdziwym mężczyzną, tak jak Bóg to zaplanował. To nie znaczy, że nagle stałem się twardym facetem. Zaakceptowałem fakt, że jestem wrażliwy. Nie jestem twardzielem i nadal nie lubię pracy w gospodarstwie, ale mimo to mogę być prawdziwym mężczyzną. Ten szczególny kompleks niższości został usunięty i dlatego mogłem zmienić się wewnętrznie. Oprócz tego nauczyłem się żyć przez wiarę.

Osobom, które do nas przychodzą, mówimy: "Nie pytaj Boga, czy zabierze ci uczucia homoseksualne, ale naucz się uważać starą naturę za martwą, jeżeli oddałeś życie Jezusowi. Nie wypieraj się jej, nie tłum, ale naucz się traktować ją jak martwą, w wierze, że w Jezusie jesteś nowym stworzeniem". To jest proces. To się nie dzieje w jednym dniu. Jeżeli żyjesz wiarą, twoje uczucia mogą się zmieniać. Jeżeli poradzisz sobie z kompleksem niższości i zaczniesz żyć z wiary, istnieje możliwość, że uczucia ulegną zmianie.

droga przemian

Po pierwszych dziesięciu i po dwudziestu latach naszej pracy robiliśmy sprawozdania podsumowujące. Wynika z nich, że co roku przychodzi do nas około 50 nowych ludzi, szukając pomocy. Pracujemy ponad 25 lat i z raportu wynika, że połowa ludzi wybiera drogę przemiany. Druga połowa wraca do starego życia i nie korzysta z tej drogi, a czasami nawet zwraca się przeciwko nam. Ale połowa idzie drogą przemiany. Około 20-25 procent z nich zawiera małżeństwa, żeni się lub wychodzi za mąż. Pozostałe 25-30 procent prowadzi spełnione życie w celibacie, nie bierze ślubu. Czasami mają jeszcze homoseksualne uczucia i pokusy, ale idą drogą przemian, poprzez abstynencję seksualną.

Nie mówimy, że każdy, kto do nas przyjdzie, na pewno się zmieni, ale naszym zdaniem, bardzo ważne jest pójście drogą przemian i życie w abstynencji. Do tego potrzeba wiele siły. I tu dotykamy bardzo ważnego aspektu: niesienia krzyża. Bóg chce dać nam siłę do niesienia naszego krzyża.

Wierzymy, że Bóg chce dawać nam siłę, i ten wewnętrzny proces często zaczyna się wtedy, kiedy przyznajemy Bogu centralnie miejsce w naszym życiu. To jest zasada życia z wiary. Centralnie miejsce dla Boga w naszym życiu. Nie liczy się to, co ty czujesz, ale czy niesiesz swój krzyż, mówiąc: ?Boże, chcę Cię naśladować, chcę iść tylko za Tobą."

Co ciekawe, ludzie, którzy przychodzą do nas, są w większości chrześcijanami. Ludzie nienawróceni generalnie nie mają z tym problemu. Po prostu żyją zgodnie z panującą w świecie opinią, że wszystko jest w porządku i że tak może zostać. Ale dla chrześcijan to jest problem. Przychodzą do nas ludzie z wielu kościołów i wspólnot, którzy wierzą i nie mają pokoju, żyjąc w ten sposób.

W naszej pracy od samego początku napotykaliśmy na wielki opór. Mieliśmy napady na nasze biuro. Ruch homoseksualistów prowadził kampanię przeciwko naszej pracy. Malowali na ścianie różowe trójkąty, wtargnęli do naszego budynku i okupowali go przez jakiś czas. Mieliśmy też kilka przypadków fałszywych zgłoszeń: ktoś udawał, że przyjechał po pomoc, a naprawdę został wysłany przez COC, wielki ruch homoseksualistów w Holandii. Potem czytaliśmy reportaż o tym w magazynach gejowskich, gdzie nasza praca była przedstawiona w bardzo negatywnym świetle.

Oni są przeciwko nam, gdyż nie chcą uznać, że zmiana jest możliwa. Ludzie nie muszą zgadzać się z naszą opinią, możemy mieć różne punkty widzenia, ale myślę, że każdy powinien mieć okazję zapoznania się z naszą wizją i ewentualnego uznania, że jest ona możliwa. Ludzie na całym świecie doświadczają zmian, a to znaczy, że jest ona możliwa. Powody, dla których homoseksualiści przeciwstawiają się nam, mówią według mnie coś o nich samych. Myślę, że nie chcą przyjąć do wiadomości, że zmiana jest możliwa. To jest też bardzo osobista sprawa, bo to oznaczałoby, że oni też mogą się zmienić, ale tego nie chcą. Myślę, że homoseksualista w końcu tłumi myśl, że Bóg zaplanował to inaczej. To jest trudna, osobista sprawa. Ja też chciałem pozostać taki, jak byłem. Też niechętnie słuchałem o możliwości zmian. Bo przemiana jest w pewnym sensie procesem zaprzeczania samemu sobie. Często wolimy po prostu poddawać się naszym uczuciom. Ludzie nie chcą słyszeć, że istnieje droga przemiany, dostępna dla każdego. Krzyczą tak głośno, bo nie chcą o tym słuchać.

Johan van der Sluis
Almere, kwiecień 2003
Fronda 30/2003